piątek, 25 kwietnia 2014

Ludzie od masztów i żagli




To znakomity portret pokolenia marynarzy z epoki wielkich żaglowców.


„ ludzie umiejący istnieć poza nawiasem życia, w obliczu wieczności ”
Byli niegdyś mocni, a mocni są ci, co nie znają zwątpienia ani nadziei. Byli niecierpliwi i wytrwali, burzliwi i pełni poświęcenia, niesforni i wierni. Ludzie dobrej woli usiłowali ich przedstawiać jako jęczących nad każdym kęsem pożywienia i wypełniających swe obowiązki w lęku o własne życie. W rzeczywistości, jednak zaznali wprawdzie znoju, niedostatku, gwałtu, rozpusty — nie znali, jednak strachu i nie mieli w sercach złości. Byli trudni do kierowania, ale łatwi do pobudzenia — małomówni, ale dość męscy, by gardzić w głębi duszy sentymentalnymi głosami, które biadały nad surowością ich losu. Los ten był jedyny w swoim rodzaju i ich własny; zdolność znoszenia go wydawała, im się przywilejem wybrańców! Ich pokolenie żyło milczące, ale niezbędne, nie znało słodyczy tkliwych uczuć ani schronienia, jakim jest dom rodzinny — i umierało wolne od posępnej groźby ciasnej mogiły. Byli wiecznymi dziećmi tajemniczego morza. Ich następcy są dorosłymi dziećmi niezadowolonej ziemi. Są mniej niesforni, ale i mniej niewinni, mniej bluźnierczy, ale zapewne i mniej wierzący, a jeśli nauczyli się mówić, to nauczyli się także jęczeć. Natomiast tamci byli silni i niemi, niepozorni, przygięci i wytrwali, niczym kamienne kariatydy podtrzymujące wśród nocy oświetlone komnaty wspaniałej i przepysznej budowli. Dziś już ich nie ma „
 Joseph Conrad  "Murzyn z załogi Narcyza"  w przekładzie Bronisława Zielińskiego


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz