poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Szanta była ważna,ale nawet wybieranie liny miało swoje sekrety



Jednym z sekretów okazało się słowo –„bootleg”. Przez całe moje życie „pozaszantowe” wydawało mi się, że bootleg zarezerwowany jest dla gwiazd rocka jak „Roling Stones”, „Pink Floyd”„Led Zeppelin”, Sting, czy też Tina Turner - i w ogóle wszyscy wielcy ...
Ale nasz wiek XXI ;) powszechny wiek dostępu oraz Internet  sporo zmieniły i zmienią jeszcze więcej. Okazuje się, że odnalazłem w sieci bootlegi „Starych Dzwonów”. Na razie dwa . I jak to bywa w wieku dostępu, nie mogę tego trzymać dla siebie, trzeba się dzielić. Zgodnie z definicją bootlega : nie wiadomo kto nie wiadomo gdzie, ale powstało nagranie - w jakości, którą daje się „odsłuchać”. Dodaję zatem kilka czarno-białych fotografii z epoki i ... zapraszam. Cieszcie się i dzielcie się z innymi.



O co chodzi z tymi dziewczynami z Johnson ?  ładnie tłumaczy w swojej książce „Siurawa”   


„Rybacy z wysp Morza Karaibskiego, w rejonie Florydy, łowią w bardzo charakterystyczny spob. Najpierw trzy łodzie ustawiają się w trójt, a sieć idzie do środka. Następnie, na sygnał prowadzącego, ludzie zaczynają śpiewać i cgną niewód. Wybieranie i szarpnięcie sieci następują w czasie ciszy, w przerwie między wersami pieśni. To rzadki przypadek, gdyż na ogół w szantach rytm pracy, pociągnięcia, wyznaczy akcentowane sylaby refrenu.

"Johnson Girls" yszałem na jednym z festiwali szantowych w Liverpoolu w wykonaniu znakomitego duetu Jim Maggean i John Collins i ich wersję podaję. Ciekawe, że pieśń tę odkryto na Karaibach stosunkowo niedawno, dopiero w latach pięćdziesiątych naszego wieku.
Ken Stephens, wspomniany już leader grupy Solent Breezes", podrzucił mi niedawno ciekawostkę związaną z tą pieśnią, a przy okazji uzmysłowił sprawę, która w przyszłości zasługuje na bliższe omówienie.  Otóż okazuje się, że "Johnson Girls" śpiewano znacznie wcześniej na żaglowcach jako szantę fałową przy stawianiu żagli górnych. Dwóch ludzi stało przy fale, chwytając linę pod górnym blokiem talii, pozostali jeden za drugim pochylali się za blokiem przy pokładzie. Na mocne "U!" szarpała fał wspomniana dwójka, a chwilę potem (zaznaczyłem ten moment krzyżykiem w zapisie nutowym) powstały luz wybierała błyskawicznie reszta ludzi, ciągnąc dalej, ile wlezie. Jeśli spóźnili się, stojącym przy talii kolegom wkręcało palce w blok. - A, więc - kończył Ken Stephens - wydawałoby się, cóż prostszego: śpiewasz i wybierasz linę ... Szanta była ważna, to oczywiste, ale nawet wybieranie liny miało swoje sekrety.”

Marek Szurawski  : „Szanty i szantymeni”



teraz słuchamy... i śpiewamy, jak kto umie :)
Akademia Marynistyczna Marka Szurawskiego