niedziela, 20 kwietnia 2014

„Belgica”, cenzura, kucharze i pingwiny…



Odkrycia są możliwe nawet na półce z własnymi książkami. Kiedy zbierałem materiały do „Antologii" wiadomo było, że wyprawy polarne muszą się pojawić. Do północnych, czy południowych lodów trzeba było dopłynąć. (Z reguły żaglowcem) Potem już można zdobywać, odkrywać i badać. Primum Navigare deindem … jak, by nie patrzeć ;)

Gromadząc materiały kupiłem na allegro, między innymi „Piętnaście miesięcy na Oceanie Antarktycznym” Adrien'a de Gerlache'a . Dziennik i opis wyprawy statku „Belgica, pierwsze zimowanie w Antarktyce. Wśród uczestników wyprawy Polacy: Henryk Arctowski i Bolesław Dobrowolski. Brał w niej udział również młody Amundsen.
Niesamowita lektura.  Z wielu powodów.  



Pierwszy, to sama wyprawa i opisy przeróżnych ciekawych (chwilami dramatycznych) wydarzeń.  Książkę wydano w 1903 w tłumaczeniu Zofii Nałkowskiej. Zatem drugi, to spotkanie z językiem, którego już nie uświadczysz i zrozumieć trudno niektóre sformułowania i określenia. Nie wiadomo, czy to zasługa autora, czy tłumaczki. Mimo wszystko, czyta się to znakomicie.

Teraz odkrycie.
Pamiętam, kiedy paczka z książką już dotarła rozpakowałem przekartkowałem i od razu zaczynam czytać, trochę w pośpiechu zaznaczam zakładkami ciekawsze fragmenty, ale potem trzeba było iść do pracy, a książka trafiła na półkę. Nie zwróciłem uwagi na dwa wersy wydrukowane cyrylicą, podejrzewałem, że to miejsce i data wydania w języku rosyjskim - normalne biorąc po uwagę rok i zabór rosyjski.  

Ale dziś, kiedy na zaprzyjaźnionej stronie w sieci, https://www.facebook.com/StationArctowski:-);pojawiły się zdjęcia Emila Kasprzyka 

... i opowieść o pingwinach, zajrzałem do książki Gerlache'a ponownie. Doczytałem ten dwuwiersz:

Дозволенo Цензуoрoю,  
Варшава, 20 Декабрья 1902 г.


Za zgodą cenzury, Warszawa 20 grudnia 1902 rok - Taki detal ;)

Ale pingwiny przypomniały mi inny ciekawy szczegół. W 1903 roku nie było jeszcze pingwinów;) 


… , ale bezlotki królewskie:)
Muszę poszukać gdzieś informacji, skąd ta nazwa i ,kiedy pojawił się pingwin?

Inny fragment spowodował, że pomyślałem o kucharzach. Jak zawsze przy świętach mają dużo roboty. Na stacji, tak samo, jak na statku - nie da się przecenić ich roli i znaczenia.    
Nie bez przyczyny wspomnienia o „Wielkanocy na Biskajach” bez udziału kuka Arniego - nie istnieją :)
„Belgica” w drodze na Antarktydę odwiedziła Montevideo. Gerlache, zmuszony był tam:
jak pisał „odprawić kucharza- za ważne wykroczenie przeciw dyscyplinie?.
I o dziwo, pisze dalej „nie mogłem zaraz dostać na jego miejsce innego w kantorze portowym „ :), to były czasy kucharza można było dostać w kantorze. :)

Miejscowe media zareagowały natychmiast. W dzienniku „Razon” na koniec artykułu o wyprawie pojawiła się informacja:
„Dowiadujemy się, że kucharz nie chce mieć zaszczytu towarzyszenia Panu Gerlachowi.  Nie wiemy, czy tenże znalazł już innego na jego miejsce, ale należałoby dać ogłoszenie tak sformułowane:

Kucharz - Potrzeba kucharza na biegun południowy; na punkcie umiejętności kulinarnych nie ma wygórowanych wymagań; musi on, jednak umieć przyrządzać wieloryby i foki, poza tym nie powinien też być zbyt wielkim zmarzluchem. Niedziele wolne.
Kto dziś potrafi napisać taki anons w sprawie pracy?
Dalej Gerlach pisze, że przyjęli kucharza, Szweda, ale rozchorował się na drugi dzień po wyjeździe i musiał być wysadzony w Punta Arenas.
Trzeba, jednak dodać, nie jest łatwo utrzymać etat, gdy spiżarnia wygląda tak : 

Dlatego, szanujcie pracę kuka, a szczególnie w Święta :)  może być gorzej, jeżeli „Szefostwo” się zabierze do tego. Szykując statek do zimowania, Gerlach pisze na temat jedzenia tak:


„Żywności nam nie brakuje i posiadamy wszystko, co tylko daje się przechowywać:
Zabrałem, jak już wiadomo, możliwe najwięcej, możliwie najbardziej urozmaiconego i możliwie najmniej zajmującego miejsca. Ułożyłem raz na zawsze tablicę 28 menu, znacznie różniących się między sobą. Jest ich cztery na każdy dzień w tygodniu, a ten sam powtarza się dwudziestego dziewiątego dnia ” 

Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że do tej pory, nie ma nic o tym, czy to wszystko, „jako tako możliwie” nadaje się do jedzenia? :)

Ale w następnym zdaniu jest już odpowiedź


"Muszę, jednak przyznać, że, rozmaitość panuje w rzeczywistości głownie tylko wśród nazw. Wszystkie konserwy mają prawie jednaki smak i nie zawsze łatwo można odróżnić cielęcinę od wołowiny.


Z serdecznymi  pozdrowieniami dla Wszystkich Kucharzy :)
           




4 komentarze:

  1. Wspaniały artykuł! Dziękuję, z radością przeczytałam !!!! Serdecznie się kłaniam :)
    Jadwiga Teresa S.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzień dobry. Jak mogę się z Panem skontaktować? Chodzi o wyżej wymienioną książkę, a nawet więcej. Będę wdzięczny za odpowiedź. Ukłony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczęściarz. Upolować tę książeczkę, marzenie. Ale pojawia się reprint (taką mam nadzieję) Zamówiłem , zobaczymy co przyjdzie...

    OdpowiedzUsuń
  4. Szczęściarz. Upolować tę książeczkę, marzenie. Ale pojawia się reprint (taką mam nadzieję) Zamówiłem , zobaczymy co przyjdzie...

    OdpowiedzUsuń